"Zemsta nietoperza" w karnawałowym repertuarze
Na deski Opery Śląskiej w Bytomiu wraca operetka "Zemsta nietoperza" Johanna Straussa syna. Zostanie zaprezentowana w oparciu o premierę sprzed 27 lat! Nie zabraknie pięknej muzyki, gry słów, ironii czy dowcipnych dialogów.Premiera "Zemsty nietoperza" odbyła się 5 kwietnia 1874 r. w Theater an der Wien w Wiedniu. Natomiast w Bytomiu operetka zostanie zaprezentowana w nawiązaniu do premiery z 23 stycznia 1993 roku. Jak podkreśla Henryk Konwiński, który realizował również tamten spektakl, obecna obsada wniesie dodatkową wartość do spektaklu.
- Operetka wyreżyserowana prawie 30 lat temu ma nadany kształt, ale może sporo zyskać poprzez kreacje nowych solistów. Sam jestem ciekawy, jak dzięki nim uda się wydobyć kolejny odcień poszczególnych sytuacji. Oczywiście bohaterowie dzieła są tak skonstruowani, że mają pewne cechy, ale za każdym razem pojawiają się niuanse związane z osobowością solisty, który kładzie inny muzyczny oraz aktorski akcent - podkreśla reżyser.
Wznowienie sceniczne operetki jest planowane na piątek, 24 stycznia. Akcja rozgrywa się w kręgu wiedeńskich salonów. Sympatyczny, aczkolwiek lekkomyślny finansista Gabriel von Eisenstein, za spoliczkowanie urzędnika skarbowego ma trafić do aresztu. Jego przyjaciel, namawia go jednak, aby wcześniej nieco się rozerwał i wziął udział w balu. Nie jest to jednak próba pocieszenia Gabriela, ale część intrygi, która ma być zemstą za to, iż zostawił go kiedyś upojonego alkoholem po przyjęciu i zmusił do przejścia ulicami Wiednia… w przebraniu nietoperza. Na balu Gabriel pojawi się incognito, nie wiedząc, że - także incognito - będą tam jego żona Rozalinda i pokojówka Adela, a nawet sam… dyrektor więzienia (również w przebraniu). Maskarada doprowadzi do lawiny zabawnych pomyłek.
- Mój bohater to typowy bon vivant, wykorzystujący nadarzającą się sytuację, aby nieco poszaleć. W dzisiejszych czasach pewnie wzbudzałby lekkie politowanie i określono by go mianem nieco podstarzałego playboya. Trzeba jednak przyznać, że ma pewien wdzięk i klasę. Nie do końca orientuje się w intrydze, której pada ofiarą. Albo może… celowo nie chce się w niej zorientować? - mówi Maciej Komandera (Gabriel).
W rolę jego małżonki Rozalindy wciela się Anna Wiśniewska-Schoppa, znana widzom Opery Śląskiej m.in. jako pełna liryzmu Mimi z "Cyganerii" czy dramatyczna Cio-cio-san z "Madama Butterfly" Giacomo Pucciniego. Ostatnio melomani mogli ją także oklaskiwać jako Safii w innej operetce Straussa - "Baronie cygańskim".
- Rozalinda jest kobietą pewną siebie, która zawsze zdobywa to, czego pragnie. Przyzwyczajona do adoracji mężczyzn i tego, iż wszyscy spełniają jej zachcianki. Jednocześnie nie jest zbyt uczuciowa i emocjonalna, nie przywiązuje się do ludzi. Wygodne życie to dla niej priorytet. Jeśli mąż, który ma pozycję i pieniądze będzie jej to zapewniał, to zrobi wszystko, aby tego nie stracić - zauważa solistka.
Kierownictwo muzyczne nad spektaklem objął Franck Chastrusse Colombier, a reżyseruje i czuwa nad choreografią Henryk Konwiński. Scenografia Jan Bernaś, kostiumy Jan Bernaś i Małgorzata Słoniowska.
Dowcipne dialogi, pełne wieloznacznej gry słów, to zasługa przekładu Juliana Tuwima, jednego z najpopularniejszych poetów dwudziestolecia międzywojennego. Komizm sytuacji, jak w doskonałej komedii omyłek, splecie się tu z komizmem zawartym w tekście. Wszystko ilustruje żywiołowa, radosna muzyka króla walca.
- "Zemsta nietoperza" Johanna Straussa to moim zdaniem królowa operetek , konkurować z nią może jedynie "Wesoła wdówka". Mamy tu obfitość pierwszorzędnych, wesołych kompozycji połączona z doskonałą instrumentacją, czego wspaniałym przykładem jest uwertura - zaznacza Franck Chastrusse Colombier.